Zanim przejdziemy do rozpatrywania poszczególnych argumentów dotyczących omawianej metody zapłodnienia zewnętrznego, przyjrzyjmy się ich pierwotnym źródłom. Właśnie z nich wypływają wszystkie problemy, kontrowersje i nieporozumienia. Argumentacja bazująca na wartości życia ludzkiego i godności osoby jest jedną z najsilniejszych i najbardziej emocjonalnych, dlatego warto poświęcić jej oddzielną część i szczególną uwagę. Najbardziej skrajne w tym zakresie stanowisko zajmuje Kościół Katolicki i organizacje z nim związane oraz z drugiej strony, filozof i etyk Peter Singer. Jednak aby rozważać problem początku ludzkiego życia, najpierw należy ustalić, kim jest „istota ludzka”.
2.1 Definicja pojęcia „istota ludzka”
Wydawałoby się, iż ustalenie definicji człowieka jest proste i nie powinno powodować żadnych problemów. Jednak i w tym przypadku znaleźć można kilka definicji.
Rozważając biologiczną definicję, współcześnie za istoty ludzkie uważa się każdego przedstawiciela gatunku „homo sapiens”[1]. Definicja sensoryczna mówi o istocie gatunku „homo sapiens” zdolnej do odbierania wrażeń, łącznie z odczuwaniem przyjemności i bólu[2]. Definicja psychologiczna, istotę ludzką określi jako „istotę posiadającą chociażby w minimalnym stopniu cechy charakterystyczne dla naszego gatunku, a więc świadomość, zdolność postrzegania otoczenia, zdolność nawiązywania kontaktu z innymi”, a również „zdolność rozumowania i świadomość samej siebie”[3].
Definicja biologiczna jest najszersza i za istoty ludzkie uważa wszystkich przedstawicieli naszego gatunku. W tym przypadku problem zaczyna się jednak przy próbie ustalenia granic, kiedy już i kiedy jeszcze należy traktować pewną istotę za człowieka. Problem zakresu jest najszerzej dyskutowaną kwestią w dyskusjach o zapłodnieniu „in vitro” oraz aborcji. Tym problemem jednak zajmę się dokładniej później.
Definicja sensoryczna wyłącza ze zbioru istot ludzkich zapłodnione embriony i płody ludzkie aż do momentu uzyskania przez nie możliwości odczuwania. Według neurofizjologów u normalnie rozwijającego się płodu zaczyna się ona pojawiać dopiero w trzecim trymestrze ciąży[4]. Również niektórzy ludzie będący w stanie głębokiej śpiączki mogą nie mieścić się w tej definicji istoty ludzkiej.
Definicja psychologiczna jest najwęższa. Można z całą pewnością stwierdzić, iż w tej definicji nie mieszczą się zarówno noworodki, niemowlaki oraz wiele ludzi chorych somatycznie lub psychicznie.
Trzeba jednak w jakiś sposób ustalić, która z tych definicji jest poprawna. Kryterium wyboru nie może przecież być osobista preferencja wybierającego. Marry Anne Warren uważa, iż powinno się brać pod uwagę wszystkie te trzy kryteria jednocześnie[5].
2.2 Prawo do życia
Powszechnie uznaje się, iż każda istota ludzka ma pełne i bezwzględne prawo do życia jedynie ze względu na swoją przynależność gatunkową. Jednak według Petera Singera jest to tzw. „szowinizm gatunkowy”. Twierdzenie, że każdy przedstawiciel gatunku Homo Sapiens ma bezwzględne prawo do życia jest nieuprawnione i wynika jedynie z przyjmowania przynależności rasowej za podstawę praw. Jest to tendencja do stawiania wyżej przedstawicieli swojego własnego gatunku ponad innych, tylko z powodu ich przynależności do niej. „Jeżeli przyznawanie pewnych praw ma być oparte na moralnie uzasadnionych racjach, to trzeba znaleźć jakieś moralnie znaczące cechy charakteryzujące istoty, którym prawa te mają być przyznane”. Mogą to być przykładowo: samoświadomość, autonomia, rozumowanie, ale nie przynależność rasowa, czy też gatunkowa[6].
Istnieją jednak i inne poglądy. Łukasz Szymański pisze, że „prawo do życia stanowi podstawowe, fundamentalne prawo każdej osoby ludzkiej. Przysługuje ono każdemu człowiekowi od momentu poczęcia aż do naturalnej śmierci”[7]. Dalej pisze, że „prawo do życia zasadza się na osobowej godności każdej istoty ludzkiej”[8]. Wynika z tego, iż każda istota ludzka ma pełne prawo do życia, a pojęcie osoby jest tożsame z pojęciem istoty ludzkiej. Bierze się to z logicznej konsekwencji przypowieści biblijnej o „stworzeniu na obraz i podobieństwo Boga”. Jeżeli człowiek otrzymuje życie od Boga, to jest ono święte i nienaruszalne. Co prawda nie stanowi wartości absolutnej, ale jest wartością podstawową z której wynikają wszystkie inne[9]. Możliwość zrealizowania jakiejkolwiek innej wartości wymaga istnienia życia.
Powyższe rozważania dotyczą głównie osób wierzących. Marry Anne Waren zastanawia się, dlaczego człowiek powinien posiadać pewien szczególny szacunek do życia, a w szczególności dla życia ludzkiego, bez odwoływania się do Biblii. Doszła do wniosku, że zabijanie jest moralnie złe z tego powodu, iż niszczy „to co Aldo Leopold określił jako «integralność, stabilność i piękno wspólnoty biotycznej»”[10]. Etyka szacunku do życia, jak to określa Waren, każe powstrzymać się od zabijania (wszystkich żywych stworzeń) w przypadku gdy brak jest dla niego jakiegokolwiek uzasadnienia. Wynika z tego, iż w przypadku istnienia niezaprzeczalnych racji, samo zabijanie nie jest niedopuszczalne[11]. Dlaczego jednak człowiek miałby mieć większe prawa niż inne stworzenia? Warren Podaje kilka powodów. Po pierwsze, ludzie posiadają pewne cechy charakterystycznie, których nie posiadają istoty nie będące ludźmi. Są nimi między innymi samoświadomość, myślenie, zdolność do miłości, współdziałania i odpowiedzialności moralnej. Ponadto potrafią planować swoją przyszłość posiadając jednocześnie obawę przed śmiercią. Z tego powodu, z ludzkiego punktu widzenia, ich życie jest więcej warte niż życie istot tych cech nie posiadających. Po drugie, ludzie żyją w społeczeństwach a życie w nich wymaga pewnego stopnia zaufania do drugiego. Brak uznania większego prawa do życia mógłby skutkować tym, iż człowiek żyłby w ciągłym strachu przed możliwością jego stracenia w przypadku gdyby ktokolwiek uznał, iż mógłby na tym skorzystać. Wartość życia więc znacznie ułatwia stosunki społeczne[12]. Po trzecie, każdy moralnie wrażliwy człowiek szanuje podstawowe prawa moralne innych osób, łącznie z silnym prawem do życia, z tego powodu, iż sam odczuwa potrzebę życia. Z tego powodu też oczekuje i wymaga tego, iż inni również będą szanować jego prawa[13].
Niestety, wszystkie podane tutaj argumenty są podważalne i nie są możliwe do przyjęcia przez wszystkich. Odwołując się do argumentu Petera Singera, należy zauważyć, że jest on w zasadzie kontrargumentem dla argumentu przyznającemu człowiekowi silniejsze prawo do życia niż innym gatunkom. Uznając go jednak okazałoby się, iż komary posiadają tak samo mocne prawo do życia jak osoby. Argument Łukasza Szymańskiego będzie nieważny dla osób niewierzących lub wyznających inne religie. Ponadto, jeżeli uznamy, iż człowiek ma silne prawo do życia z tego powodu, by móc realizować wartości, a życie jest wartością do tego konieczną, to oznaczałoby, iż ważniejsze od samego człowieka są wartości, które on powinien realizować.
Argumenty Warren również są problematyczne. Po pierwsze można by uznać, iż brak obawy o przyszłość u innych istot niż ludzie, ale mających możliwość odczuwania, przyczynia się do zwiększenia ich przyjemności z życia, co z hedonistycznego punktu widzenia sprawia, iż ich życie byłoby wartościowsze niż życie ludzkie. Argument drugi i trzeci eliminuje z definicji człowieka znaczną grupę ludzi niezdolnych do odwzajemniania działań moralnych, np. płodu ludzkiego, ludzi chorych psychicznie itp.
Odnosząc się jeszcze na chwilę do argumentacji Petera Singera, to jeżeli za podstawę przyznania jakiegoś szczególnego statusu moralnego uznamy niepowtarzalność genetyczną, to trzeba pamiętać, iż w takim przypadku bliźnięta jednojajowe będą posiadały znacznie niższy status, niż inni. Także w przypadku klonowania, embrion nie będzie niepowtarzalny, będzie posiadał ten sam genotyp, a jednak będzie oddzielną indywidualnością[14].
Jak widać problem silnego prawa do życia, który przypisujemy osobom, jest jak do tej pory rozwiązaniem jedynie dla niektórych grup społecznych. Nie powstał do tej pory żaden argument, który mógłby być do przejęcia przez wszystkich.
2.3 Początkiem istnienia osoby jest moment zapłodnienia
Definicja biologiczna definiuje istotę ludzką jako przedstawiciela gatunku Homo Sapiens. Debata o moralnych problemach związanych z przerywaniem ciąży, czy też z eutanazją pokazała, że ta definicja nie jest jednak taka prosta w zastosowaniu praktycznym. Najtrudniejszymi do zdefiniowania są momenty skrajne, dotyczące rozpoczęcia i zakończenia życia. Powszechnie przyjętym momentem zakończenia życia człowieka jest moment ustania wszelkich funkcji mózgu. Od tego momentu możliwe jest już np. pobranie organów do przeszczepu[15]. Lecz nie zawsze tak jest. Komisja Harwardzka określiła pacjentów w stanie śmierci mózgowej jako tych, którzy znajdują się w stanie „nieodwracalnej śpiączki” i stwierdziła, iż podłączenie ich do respiratora jest dla nich ciężarem. Jeżeli uznano by ich za zmarłych, to nic już nie mogłoby być dla nich ciężarem[16]. Przypomnę również o przypadku Trishy Marshall[17], która była traktowana przez lekarzy i pielęgniarki jak chora, a nie jedynie jak zwłoki. Świadczy to o naszym poczuciu, że mimo śmierci mózgowej coś nam nakazuje traktować zmarłą, jakby była żywą istotą. Jednak moment śmierci człowieka nie jest aż tak bardzo problematyczny, przynajmniej dla naszych rozważań, jak paląca potrzeba ustalenia początku życia człowieka.
Należałoby jeszcze zwrócić uwagę na to, z czego te wszystkie problemy wynikają. Gdyby nie byłoby żadnych praktycznych potrzeb ustalenia tych krańcowych momentów życia człowieka, ów problem interesowałoby jedynie niewielką grupkę zainteresowanych tematyką bioetyczną filozofów. Okazuje się jednak, że moment zakończenia życia człowieka wraz z ustaniem funkcjonowania mózgu jest bardzo wygodny, gdyż dzięki temu możliwe jest jeszcze wykorzystanie części ciała zmarłego w celach medycznych a dzięki temu ratowania życia i zdrowia innych. Jeżeli przesunięto by moment śmierci nieco później (a są zwolennicy takich poglądów), pobranie organów od żywej jeszcze osoby byłoby niemożliwe.
Bardzo podobnie jest z momentem rozpoczęcia życia ludzkiego. Gdyby nie możliwość przerywania ciąży, możliwość przeprowadzania badań prenatalnych oraz problem nadmiarowych embrionów powstających przy zapłodnieniu pozaustrojowym, nie byłoby także społecznej potrzeby ustalania momentu powstania istoty ludzkiej.
Dawniej problem ten był rozpatrywany jako problem filozoficzny i teologiczny. Przez blisko dwa tysiące lat przyjmowano poglądy Arystotelesa, który uważał, że nasienie mężczyzny ma specjalną moc („pneuma”), która w czasie 7 dni przemienia krew menstruacyjną kobiety w istotę o duszy wegetatywnej, by następnie po 40 dniach przemieniła się ona w istotę o duszy zmysłowej. Dopiero później następuje obdarzenie duszą rozumną[18].
Św. Tomasz przejął poglądy Arystotelesa, ustalił jednak, że obdarzenie duszą rozumną następuje wskutek boskiej kreacji. Według niego pierwsze poczęcie trwa 7 dni, po czym następuje kształtowanie się jednostki obdarzonej naturą ludzką. Drugi etap trwa 40 dni. Arystotelesowską teorię dotyczącą zapłodnienia obalił dopiero w 1633 roku William Harvey, sam jednak nie znajdując zadowalającego wyjaśnienia początków życia ludzkiego[19].
W rozpatrywanym tutaj kontekście w szczególności interesuje nas sam embrion w najwcześniejszych fazach rozwoju, złożony jeszcze z zaledwie kilku komórek, bez mózgu ani systemu nerwowego, więc również bez własnych odczuć i świadomości[20]. Mimo tego znaleźć można wiele argumentów przemawiających za uznaniem zapłodnienia jako początek istoty ludzkiej, a co za tym idzie, osoby :
2.3.1 Argumentacja z potencjalności
Pierwsze trzy argumenty wiążą się w jeden mówiący, iż zarodek jest potencjalną istotą ludzką. Cała argumentacja oparta na potencjalności powoduje powstanie kolejnych problemów. Niektórzy uważają, że potencjał rozwojowy mają również plemnik i komórka jajowa, wystarczy je połączyć. Posiadając obie mamy coś, co ma potencjał rozwojowy i niepołączenie go byłoby w takim przypadku niezrealizowaniem tego potencjału. To, że gamety muszą przejść przez jeszcze jedną fazę rozwojową więcej, nie zmienia nic w rozważanej kwestii. To że genotyp ustala się w momencie zapłodnienia w żaden sposób nie dowodzi, iż potencjał rozwojowy plemnika i jaja jest mniejszy. Obie gamety razem, mogą rozwinąć się w normalną osobę ludzką. Niepowtarzalność embrionu nie jest żadnym dodatkowym czynnikiem jego możliwości rozwojowych[28]. Nie dosyć tego, taki sam status trzeba by przyznać również ludzkim komórkom somatycznym. Każda z nich, przynajmniej teoretycznie, przy pomocy klonowania może stać się osobą. Gdybyśmy taki argument przyjęli, takie czynności jak antykoncepcja, masturbacja byłyby równoznaczne z pozbawianiem życia potencjalnych osób. Każda dorosła osoba musiałaby mieć obowiązek prokreacji. Ponadto, uznając komórki somatyczne jako potencjalne osoby, każda ludzka aktywność fizyczna, nawet takie czynności jak mycie i czesanie, byłyby moralnie niedopuszczalne[29].
Argumenty zbudowane na potencjalności opierają się na przekonaniu o wewnętrznej jej wartości[30]. Joanna Różyńska wyróżniła kilka rodzajów potencjalności:
Problem potencjalności ilustruje przykład podany przez S.I.Benna, który stwierdził, iż każdy człowiek żyjący w krajach demokratycznych, w których głową państwa jest prezydent, potencjalnie jest jego prezydentem. Nikt jednak nie przyzna wszystkim obywatelom państwa uprawnień które przysługują osobie, która pełni aktualnie tą funkcję[35]. Nawet kandydatom na prezydenta, którzy posiadają wysoki stopień prawdopodobieństwa wyboru, nie nadaje się tych uprawnień.
Argument mówiący o duszy, niezależnie od tego, czy uznamy że ona istnieje, czy też nie, jest dosyć mało przekonujący. Na pewno dusza nie pojawia się w momencie poczęcia, gdyż embrion, już po zapłodnieniu czasami ulega podziałom na bliźnięta monozygotyczne. Czy można w takim przypadku powiedzieć, że dusza się dzieli? Ponadto, istnieje możliwość dokonania podziału bliźniaczego poprzez działania chirurga. W takim przypadku lekarz byłby kimś, kto dzieliłby duszę, a przecież jako byt niematerialny nie może zostać podzielona przez cięcie chirurgiczne. Przeczyłoby to twierdzeniu, że dusza jest niepodzielna, więc nie może się rozdwajać. Jeżeli jednak uznamy, że podczas podziału powstaje nowa dusza, doprowadziłoby nas do twierdzenia, że przy podziale, to ciało opuszcza duszę (a nie dusza ciało). Jako, że ciało jest przestrzenne a dusza nie, trudno to sobie wyobrazić. Na dodatek, jeżeli duszę uznamy jako coś ożywiającego ciało, to w przypadku opuszczenia jej przez ciało, zmarłoby ono po to by powrócić do życia po otrzymaniu nowej duszy. Takie twierdzenia trudno byłoby podtrzymać jakimikolwiek argumentami[36].
2.3.2 Argumentacja z identyczności
Argumenty bazujące na identyczności zakładają pewną numeryczną identyczność zarodka z w pełni ukształtowaną, racjonalną, samoświadomą osobą dorosłą, która się z niego rozwinęła. Aby to dobrze zilustrować, Joanna Różyńska w swojej książce pisze o pewnym eksperymencie myślowym. Polega on na rozumowym cofaniu się w czasie. Proponuje ona przypomnieć sobie dzieciństwo. Wspominając tamte czasy, zdajemy sobie sprawę z tego, iż to dziecko było tym samym człowiekiem, którym jesteśmy teraz. Pamięta się pewne zdarzenia, szkołę, przedszkole, zabawy. Cofając się jeszcze wcześniej, wspomnienia się zacierają, jednak każdy zdaje sobie sprawę z tego, że był dwulatkiem, wcześniej noworodkiem. Niektórzy mogą te czasy sobie przybliżyć patrząc na stare fotografie rodzinne. Zdajemy też sobie sprawę z tego, że kiedyś doszło do naszego urodzenia a wcześniej matka nosiła nas w brzuchu przez dziewięć miesięcy. Czuła nas kiedy się ruszaliśmy i kopaliśmy. Cofając się dalej w naszych rozważaniach, w pewnym momencie dochodzimy do swojego początku, czyli połączenia gamet rodziców[37].
Eksperyment ten dowodzi, iż odczuwamy pewną ciągłość naszego rozwoju, która nawet potrafi doprowadzić nas do samego początku istnienia. Czy dowodzi to jednak, że w momencie zapłodnienia byliśmy tą samą istotą co aktualnie? Może tak być, jednak są także argumenty przeciw takiemu rozumowaniu.
Możemy eksperyment kontynuować dalej, dlaczego zatrzymywać się na momencie zapłodnienia? Możemy sobie w końcu też wyobrazić jak byliśmy wcześniej plemnikiem i komórką jajową. Plemnik podąża do niej a ona oczekuje na niego. Następnie próbuje on przedrzeć się przez jej ścianki. Następuje proces zapłodnienia, które trwa przez około dobę i powstaje zygota. Taka jest historia wcześniejsza naszego embrionu. Dlaczego jego historia nie miałaby być naszą historią, skoro jesteśmy z nim identyczni? Jako osoby z wyobraźnią, możemy sobie wiele wyobrazić, bazując na tym co wiemy z biologii, co nie dowodzi, że byliśmy wcześniej plemnikiem i komórką jajową ani nawet zygotą a później embrionem.
Ponadto, ludzka wyobraźnia, która pozwala na wykonanie tego eksperymentu, bazuje na wiedzy medycznej, którą każdy człowiek otrzymuje w szkole lub przeczyta w książkach. Jeżeli uczono by tam, iż embrion przyleciał statkiem kosmicznym z planety Mars i został wszczepiony matce, w trakcie tego eksperymentu, ludzka wyobraźnia pozwalałaby odczuwać kosmiczną nieważkość i czerwień powierzchni tej planety. Dowodzi to, że odczuwana identyczność z zygotą nie pochodzi z ludzkiego doświadczenia, ale została ona wdrukowana z zewnątrz.
Problemem w tym eksperymencie jest też to, że najwcześniejsze wspomnienia zdrowego człowieka zaczynają się dopiero jakiś czas po narodzinach. Są podobno ludzie którzy
pamiętają swoje przyjście na świat, ale nikt nie pamięta życia płodowego. Wynika z tego, że wcześniej nie istniała żadna istota „zdolna do myślenia i autorefleksji”[38].
Odnosząc się do ostatniego z problemów, rozważmy identyczność uznając jako podstawowe, kryterium identyczności osobowej. Na tym gruncie panuje przekonanie, że wśród ludzi, ciągłość psychologiczna jest warunkiem zachowania identyczności. W najszerszym wariancie uznaje się, iż wystarczy zachowanie jedynie podstawowych zdolności mentalnych. Na poparcie tej tezy, Sydney Shoemaker przedstawia pewien eksperyment myślowy[39]. Polega on na wyobrażeniu sobie, iż naukowcom udało się oddzielić mózg od ciała pewnego człowieka. Nazwijmy go osobą A. Następnie w wyniku pomyłki, został on wszczepiony innej osobie. Nazwijmy ją osobą B. Kim była osoba z przeszczepionym mózgiem? Osobą A, od której pobrano mózg do przeszczepu, czy też osobą B, w której ciało został on wszczepiony. Zapewne po operacji wszystkie wspomnienia, mentalność i inne cechy psychiczne będą należały do osoby A. Osoba ta będzie się też tak przedstawiała. Można uznać, iż osoba po takiej operacji będzie osobą A, a nie osobą B[40].
Okazuje się, iż to psychologiczna ciągłość jest warunkiem naszego poczucia trwania w czasie. Skoro tak, to teza o tym, iż jesteśmy identyczni z embrionem ludzkim jest nieprawdziwa.
2.4 Początkiem istnienia osoby jest moment zakończenia implantacji
Argumentacja przeciwników zapłodnienia pozaustrojowego, związana z podnoszeniem wartości życia ludzkiego dotyczy problemu nadmiarowości embrionów, który to występuje podczas stosowania tej metody. Jeżeli by jednak za moment zaistnienia człowieka uznać moment implantacji lub któryś z późniejszych momentów, większość z tych argumentów stałaby się nieważna.
Norman Ford w swej książce „Kiedy powstałem” dowodzi, iż początkiem powstania człowieka jest moment zakończenia procesu implantacji rozwiniętego embrionu, zwanego blastocystą, w ścianie macicy kobiety. Wszystko odbywa się w 13 do 14 dniu od zapłodnienia. Dzieje się tak zarówno podczas naturalnego zapłodnienia, jak i podczas zapłodnienia „in vitro”. Różnica polega na tym, iż podczas naturalnego zapłodnienia implantacja zachodzi naturalnie, natomiast podczas zapłodnienia pozaustrojowego, wykonuje ją lekarz.
Po implantacji następuje proces gastrulacji, który trwa od czternastego do dziewiętnastego dnia po zapłodnieniu. W tym procesie komórki „dzielą się, różnicują i rozwijają tworząc tkanki oraz narządy całego zarodka właściwego i płodu”[41]. Po dwudziestu jeden dniach zaczyna funkcjonować układ sercowo-naczyniowy, co według Forda oznacza, iż pewnym jest, że w tym momencie istnieje już „pojedynczy, biologicznie ludzki, całościowy i wewnętrznie zróżnicowany jednostkowy żywy organizm, funkcjonujący i rozwijający się jako trwała jednostka ontologiczna”[42].
Proces implantacji ma kluczowe znaczenie w naszych rozważaniach. Do momentu implantacji, może zdarzyć się, że embrion ulegnie podziałowi. W takim przypadku będą rozwijały się dwa, zupełnie odrębne organizmy, jednak posiadające ten sam kod genetyczny. Docelowo urodzą się bliźniaki jednojajowe. Rozważając ten proces można stwierdzić, iż pojedyncza istota ludzka nie może powstać w momencie zapłodnienia ze względu na możliwość podziału komórkowego.
Podsumowując te rozważania, obejmując całość rozwoju płodowego człowieka, od momentu zapłodnienia do urodzenia, pierwszym momentem, kiedy można wyróżnić pojedynczą, trwałą i niepodzielną jednostkę, jest moment zakończenia implantacji embrionu w macicy. Uznając ten czas za moment zaistnienia istoty ludzkiej, wszelkie działania na embrionach, które są wcześniejsze od niej, a więc zapłodnienie, mrożenie, a nawet ich likwidowanie, nie są działaniami przeprowadzanymi na człowieku.
Przezwyciężenie tego stanowiska można uzyskać jedynie uznając, któryś ze stanowisk opisanych wcześniej lub uznając, iż osobą jest jedynie istota samoświadoma, rozumna i zdolna do nawiązywania kontaktów. Nie jest to jednak już tematem tych rozważań, gdyż przeciąga moment uznania praw moralnych na późniejszy niż wymagany termin.